1 Ten dom wybudował pradziadek Zbyszka kolegi z więzienia. Kiedyś dom był najbardziej wysuniętą chałupą w stronę gór. Teraz jest prawie w centrum. Na szczęście działka nie została obcięta.
2 Tak wyglądał Ornak na początku XX wieku. Wkoło tylko pola...
3 W tym pokoju mieszkaliśmy. Ma on 30 m powierzchni i 3,40 wysokości. Jest czym oddychać. Meble oczywiście także stuletnie. Łoże szersze, niż dłuższe.
4 Pięknie zdobiona belka potwierdza, że budynek powstał w 1902 roku.
5 W środku domu jest salonik, gdzie goście z czterech pokoi mogą się spotkać, pogadać, albo wgapiać się w telewizor.
6 Do saloniku przylega weranda. Nie jest to nieużyteczne maleństwo jak w większości góralskich chałup. Tam w czasie deszczu mogą bawić się dzieci i grupka dorosłych się zmieści.
7 Jakiś czas temu dom był remontowany i w suterenie zostały zrobione łazienki dla gości. Każdy pokój ma oczywiście oddzielną.
8 Przez dwa dni była w Ornaku prapraprawnuczka jego budowniczego. Antoś oczywiście użyczał jej swoich zabawek i nie do końca zjedzonych książeczek.
9 Stołowaliśmy się w pobliskim pensjonacie Roztoka. Wystrój wprawdzie ogólno-współczesny, ale humory dopisywały.
10 A jakie pyszne obiadki! Buzia sama się otwierała. Cztery dania po 15 zł od osoby.
11 Zosia rano biegła przez Goryczkową na Kasprowy i szusowała na nartach. W tym czasie tata-sarata popychał wózek z Antosiem do bufetu w Dolinie Strążyskiej. Zostawiał śpiące dziecko i pędził ugasić piwkiem pragnienie.
12 A jak razu pewnego do bufetu na Strążyskiej była kolejka to tata-sarata z Antosiem pojechali do Siklawicy. Bardzo ładny zakątek. Szkoda, że niektórzy spali.
13 A tu jż po pierwszym piwku. Jeszcze się trzyma prosto...
14 Popijając kolejne piwka można kontemplować z bliska północną ścianę Giewontu.
15 W drodze powrotnej bywało różnie. Ale nawet w pozycji horyzontalnej (po poślizgu mało kontrolowanym) tata-sarata wyciągał aparat i pstrykał...
16 Biedny Antoś musiał jechać nad głębokimi przepaściami. A na dole lodowate rwące strumienie. Brrr, aż skóra cierpnie.
17 A w niedzielę Zosia doszła do wniosku, że na Kasprowym będzie kolejka i zdecydowała się pójść z Antosiem i Zbyszkiem na spacer. Wybraliśmy Dolinę Chochołowską, bo tam pod schroniskiem jest huśtawka. A dzidziusie i mamusie bardzo lubią się bujać.
18 Zosia także uwielbia się fotografować. Tym razem uznała, że pole krokusów doskonale będzie harmonizowało z jej ubiorem.
19 A po wyczerpującej drodze trzeba było odpocząć.
20 Odpoczywamy i pozujemy. Przyjemne z przyjemnym.
21 A tu znowu fiolet w tle. Jeszcze jedna okazja do fotografii.
22 Pozowanie na kamieniu bardzo wyszczupla sylwetkę...
23 Trudno. Chwila nieuwagi i Zbyszek w kadrze. A mówił, że tylko chce sprawdzić światło.
24 Antoś w tym czasie postanowił odśnieżyć góry. Początkowo wydawało się, że nie da rady. Po paru dniach postępy było widać jak na dłoni.
25 Antoś trenował łopatkę także w ogródku Bąkowo Zohyliny Wyżniej. Jest to knajpa trochę niżej od dużej krokwi. Droga, ale zjeść dają smacznie.
26 Czynił postępy w posługiwaniu się łopatą także na placu zabaw. W razie czego ma już fach w ręku! W budownictwie brakuje fachowców.
27 Plac zabaw przy ul. Grunwaldzkiej ma zresztą przyrządy od których nie jednemu zakręciłoby się w głowie.
28 Można także dostać nawet zawrotu głowy od wysokości wspinając się tu...
29 lub na ogrooomną zjeżdżalnię.
30 A jak się już człowiek mozolnie wespnie na szczyt, to na ziemię można dostać się znacznie szybciej. Ale za to, co za frajda!
31 Nie ma to jednak jak huśtawka. Raz się przechylamy w tył, a raz...
32 w przód. A ten pęd powietrza - dech zapiera.
33 Ale plac zabaw to tylko epizod. Oto przykład pokonywania trudnej Ścieżki pod Reglami.
34 Przejażdżki Sciżką pod Reglami w czasie, gdy Zosia szusowała na Kasprowym z panem Tomkiem dostarczały tacie-saracie przeżyć estetycznych, których jednak Antoś nie rozumiał.
35 Tu zaś początek Doliny za Bramką.
36 A tu jesteśmy już tak wysoko, że wyżej są już tylko taternicy. O, taka żółta plamka trochę wyżej po lewej..
37 Nie było widać? No to na powiększeniu taternik w całej okazałości.
38 A to już koniec Doliny za Bramką. Trudny był ten zimowy przejazd.
39 To zaś już Dolina Kościeliska. Zosia pozuje na tle turni.
40 Ten sam widok w szerszym ujęciu.
41 Znowu Zosia na tle ogromnych skał.
42 Na zakończenie wybraliśmysię na Zgorzeleisko. Tam jeszcze Antoś w tym roku nie odśnieżał. Ale szybko nadrobił zaległości.
43 Jako profesjonalista przed rozpoczęciem prac na kolejnym odcinku zawsze badał grubość pokrywy śnieżnej.
44 Gdzieniegdzie zostawały płaty śniegu, ale trzeba przyznać, że się dziecko napracowało.
45 Po zakończonej robocie mamusia kochana wwiozła Antosia na sam szczyt...
46 ...aby z tarasu knajpki "Pod Wilkiem" mógł podziwiać panoramę Tatr.